niedziela, 17 maja 2020

Dieta cud- miód ? I co z tym treningiem?

Dieta cud- miód; jesteś tym, co jesz; w zdrowym ciele- zdrowy duch...

A tak naprawdę jeść trzeba codziennie.

Może ktoś Cię nauczył prawidłowych nawyków, może sama do tego doszłaś, a może jesteś w kompletnej kropce.

W tym poście chciałabym poruszyć jeden z obszarów wymagających zmiany- Zdrowie i sprawność fizyczna.

Idealną sytuacją byłoby przebadanie się u lekarza internisty i poproszenie o skierowanie na podstawowe badania kontrolne (morfologa, badanie ogólne moczu, żelazo, glukoza, hormony tarczycy, cholesterol itp.). Czekając na wyniki badań idziemy na przegląd dentystyczny. Może jeszcze cytologia i USG ginekologiczne, czy przypadkiem jakaś torbiel się nie przytuliła (po zakończeniu karmienia piersią zalecane jest wykonanie USG piersi).

To są podstawy. Dodatkowo każdy, a kobiety po porodzie obowiązkowo, powinni zgłosić się do fizjoterapeuty. Specjalista oceni postawę naszego ciała, odblokuje pospinane mięśnie, zaproponuje indywidualny zestaw ćwiczeń dostosowany do naszych potrzeb. 

Bóle pleców? Bóle stawów? Drętwienie kończyn? Można latami łykać leki przeciwbólowe, ale po co? Czy nie lepiej zażegnać kłopotom?

Kobiety w czasie ciąży przechodzą ogromną przemianę w swoim ciele. Każda z pań powinna udać się do dobrego fizjoterapeuty, który wytłumaczy które stawy są najbardziej obciążane, które mięśnie należy angażować, a które lepiej zostawić w spokoju, jak prawidłowo oddychać, jak uniknąć obciążania spojenia łonowego (które może się rozejść na wczesnym etapie ciąży) oraz co dotyka najwięcej kobiet- jak ograniczyć rozejście mięśnia prostego brzucha. 

Wszystko to jest niezmiernie ważne, by jak najszybciej powrócić do sprawności fizycznej po ciąży i by móc w pełni cieszyć się macierzyństwem. 


Z tego, co obserwuję w życiu codziennym i na Instagramie, ciąża jest stanem przesadnie błogosławionym. Kobiety unikają wszelkiego wysiłku, zero rozciągania, zero relaksacji. Mięśnie stają się osłabione, stawy nadmiernie obciążone. Bóle kręgosłupa, drętwienie nóg, opuchlizna, zaparcia, hemoroidy,  problemy z cerą, problemy z krążeniem, nadmierne przybieranie na wadze.

Można tego uniknąć. Mało tego, bóle nie znikną po porodzie, a jeszcze się nasilą. Przecież nie będziesz już nosić dzidziusia w brzuszku, ale na rękach. Dodatkowe przygnębienie, bo po porodzie w jedną dobę nie wrócisz do figury z przed ciąży. 

To co robić? Po miesiącu połogu można udać się do fizjoterapeuty, który znowu oceni stan naszego zdrowia. Dobierze nowe ćwiczenia, albo zupełnie nowe jeśli wcześniej do niego nie zaglądałaś. Niektórzy specjalizują się również w mobilizacji blizny po cesarskim cięciu, co jest szalenie ważne. I na koniec powie jakie mięśnie możesz angażować, na co zwrócić szczególną uwagę, a czego w Twoim indywidualnym przypadku unikać.

Uwierzcie mi, nie jest dobrym pomysłem tydzień po porodzie iść na zajęcia fitness, czy odpalać płytę ćwiczeń. Ćwicząc na własną rękę można sobie zrobić ogromną krzywdę, a efekty będą nijakie.

Później już wszystko zależy od Ciebie, czy będziesz ćwiczyć w domu, czy z trenerem personalnym na siłowni, czy w jakiejś grupie fitness.


Druga i równie ważna sprawa to "dieta cud miód". Tak naprawdę żeby schudnąć trzeba jeść mniej niż jest nasze zapotrzebowanie. Tylko znowu, tak jak w przypadku ćwiczeń, tak samo tutaj, trzeba podejść do sprawy z głową i stopniowo Nie można zapominać o dostarczaniu poszczególnych składników odżywczych. "Ale ja się na tym nie znam". Znowu masz dwa wyjścia, albo samodzielnie usiąść, poczytać i się nauczyć; albo iść do dietetyka żeby Ci wszystko wyjaśnił i sporządził przykładowy jadłospis dostosowany do Twoich potrzeb; albo skorzystać z gotowca i zamówić spersonalizowany jadłospis; w szczególnych przypadkach finansowych możesz zamawiać sobie catering. W szczególnych przypadkach, bo codzienne posiłki dla czteroosobowej rodziny kosztują sporo. Osobiście proponowałabym pierwsze opcje, ponieważ gotowe potrawy niczego Cię nie nauczą. Będąc rodzicem powinnaś wiedzieć co w trawie piszczy, na co pozwalać, a czego unikać w Waszej kuchni.


Czyli jak można podsumować ten post? 
Chcąc poprawić swój stan zdrowia i sprawności fizycznej, pamiętaj o badaniach okresowych. Skonsultuj się ze specjalistami, którzy nauczą Cię jak prawidłowo się odżywiać, jak komponować posiłki dla Ciebie i Twoich bliskich i jak rozpocząć przygodę z aktywnością fizyczną. Małymi kroczkami, cierpliwie i osiągniesz swój cel. 

Pamiętaj, by każdy cel planować w perspektywie 5-10 lat. Nie porównuj się do nikogo. Z nikim nie rywalizuj. Skup się na sobie i swoich potrzebach. Już po roku zobaczysz, że efekty solidnej pracy bez drogi na skróty Cię zaskoczą.

środa, 29 kwietnia 2020

Jak wcielić w życie swoje plany?

Znasz już zakres swoich obowiązków. Masz pierwszy szkic swojego tygodniowego planu dnia, ale cały czas jest coś co Cię blokuje.

Już nie raz miałaś ogromną chęć zmiany, ale po tygodniu dawałaś za wygraną; innym razem na postanowieniu się kończyło...


Dlaczego tak jest?


Być może zajmujemy się tym, co wydaje się dla nas dobre i ważne, a nie tym, co czujemy w sercu.

Musisz uświadomić sobie, co w Twoim życiu najbardziej wymaga naprawy lub co wymaga naprawy w pierwszej kolejności.

Może masz niepoukładane relacje z najbliższymi, które Cię męczą, a nawet niszczą psychicznie. Może wisi nad Tobą projekt zawodowy (albo obrona tytułu magistra, ważny egzamin), przez który nie możesz się na niczym innym skupić. Może masz doła z powodu swojego stanu zdrowia (schudnięcie samo w sobie nie powinno być nigdy celem; celem zawsze powinna być poprawa stanu zdrowia). Może Twój dom wymaga remanentu, czy nawet poważniejszego odświeżenia, do którego zbierasz się drugi rok. Może w głębi duszy nie czujesz się spełniona jako mama i chciałabyś dać z siebie więcej na tym polu.


No dobra, ale jak to ustalić?

Jest coś takiego jak koło życia. Dzielisz życie na 8 obszarów:
1. Zdrowie i sprawność fizyczna,
2. Rodzina i przyjaciele,
3. Kariera,
4. Finanse,
5. Otoczenie,
6. Rozwój osobisty (intelektualny i duchowy),
7. Wypoczynek i rozrywka,
8. Inne (u mnie mąż i dzieci- zasługują na oddzielną kategorię :) )

Mi wygodniej jest operować na "tabeli życia", tzn. na własne potrzeby zamiast koła, rysuję prostokąt. Wtedy mam wszystkie kategorie obok siebie i łatwiej mi porównywać i wyciągać wnioski.

<rysunek>

Teraz wypełniasz poszczególne obszary w skali od 1 do 10 na ile jesteś zadowolona ze swojego życia w danej kategorii.

Mamy? To czas na wnioski. Odpowiedź sobie na poniższe pytania:
1. Co widzisz na diagramie (jest lepiej niż myślałam, czy sporo wymaga poprawy)?
2. Co jest da Ciebie najważniejsze w życiu?
3. Jak to, co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu wygląda na diagramie?
4. Jakie uczucia Ci towarzyszą, gdy patrzysz na diagram?
5. Które części wykres wpływają na siebie nawzajem?
6. Która z "ósemek" ma największy wpływ na pozostałe?
7. W których obszarach ważne jest żeby dokonać zmian w pierwszej kolejności?
8. Co możesz zrobić, aby osiągnąć oczekiwany poziom satysfakcji?
9. Co jeszcze możesz zrobić lub, co zrobiłby Twój autorytet?
10. Jaki wpływ poprawienie jednej "ósemki" będzie miało na pozostałe obszary?
11. Którym obszarem chcesz się zająć w pierwszej kolejności, aby całe koło życia było satysfakcjonujące?
12. Jak będzie wyglądało Twoje życie, gdy zajmiesz się obszarami, które wymieniłaś?


Już chyba coś mniej więcej zaczyna się układać. Koło/tabelę wypełniałaś w oparciu o to, co czujesz. Nie co ktoś Ci doradza, nie co widzisz na Facebooku, czy Instagramie.
Dzięki temu ćwiczeniu trochę mocniej staniesz na ziemi, przestaniesz bujać w obłokach. Najpierw zajmiesz się tym, co konieczne, co tak naprawdę decyduje o Twoim życiu.


Możemy zabrać się za zmiany? No to do dzieła !

środa, 22 kwietnia 2020

Jaki masz plan dnia?

W ostatnim poście dałam Ci wskazówki jak ułożyć sobie plan dnia. Planowanie jest niezbędne do jakiegokolwiek funkcjonowania.

Nawet jeśli nie masz dużej rodziny, tylko jesteś studentką musisz planować. Musisz wiedzieć kiedy zacząć powtarzać materiał do kolokwium, czy egzaminu, kiedy zrobisz większe sprzątanie, kiedy możesz wyjść ze znajomymi, a kiedy możesz zrobić sobie luźny wieczór przed komputerem, kiedy pojedziesz odwiedzić najbliższych itp.

Życie bez kalendarza przypomina chaos. Wtedy masz poczucie, że nic nie możesz, że nie masz na nic wpływu. Życie toczy się samo, a Ty biegasz nerwowo i próbujesz jakoś się w nim odnaleźć.
Jakoś się odnaleźć we własnym życiu. Czy to nie pokręcone? W filmie "Holiday" padły piękne słowa "Zachowujesz się tak, jakbyś grała rolę drugoplanową we własnym życiu". Każda z nas powinna być  gwiazdą numer jeden w swoim własnym życiu.

Ale kiedy to zrobić, skoro nie masz czasu? Masz tyle na głowie i z niczym z dotychczasowych obowiązków się nie wyrabiasz, a co dopiero dodatkowe chwile nad kalendarzem.

A bądź przez chwilę ze sobą szczera. Zastanów się ile czasu zajmuje Ci przyglądanie się życiu innych. Ile czasu spędzasz na telewizję, media społecznościowe, pogaduchy na temat innych, czy wyręczanie, a wręcz odwalanie za kogoś jego roboty?

No nikt by nie miał już czasu na własne sprawy.

Dlatego bierzemy kartkę podwójną; dzielimy ją tak jak w kalendarzu na 7 kolumn z nazwami dni tygodnia, a w wierszach  wpisujemy godziny. I teraz w zależności od ... Twojego życia (czy się uczysz, czy pracujesz, czy zajmujesz się dziećmi, czy jesteś na emeryturze i masz więcej czasu dla siebie) wpisujesz o której masz zobowiązanie służbowe.
Potem jeśli masz dzieci, którego dnia odwozisz je do szkoły/przedszkola? Pomyśl teraz, o której godzinie każdego dnia musisz wyjść z domu? Co Cię czeka przed wyjściem- spacer z psem, zrobienie dla wszystkich śniadania, zrobienie II śniadania na wynos dla wszystkich domowników, pomoc dzieciom w ubraniu się, prasowanie koszuli męża, przygotowanie sobie posiłków na cały dzień ... Mamy to?

Teraz zapisz co chciałabyś zrobić dla siebie rano. Wziąć prysznic, fajnie się umalować, wreszcie wysuszyć włosy do końca, zrobić trening w domu, albo pobiegać z psem po osiedlu, fajnie się ubrać, tylko w co hmmm ..., zjeść śniadanie, zabrać lunchbox do pracy, no mężowi też fajnie by było zrobić.

A teraz nałóżmy na to realia. Wszystkich wymienionych wyżej zadań nie jest w stanie wykonać jedna osoba, no może jeśli idziesz do pracy na 12:00. Ale jeśli mówimy o 7-8:00 rano przy zakorkowanym mieście, to nie ma szans. Co zatem robimy?
Podkreśl jednym kolorem to, co może być zrobione dzień wcześniej jak przygotowanie ubrań, spakowanie toreb i plecaków, podpisanie zaświadczeń do szkoły, przygotowanie wstępnych lunchboxów dla całej rodziny.

Teraz podkreśl zadania, które trzeba zrobić rano, ale które możesz powierzyć komuś innemu. Przykładowo Twój mąż idzie z psem, starsza siostra pomaga młodszej się ubrać, a Ty robisz wszystkim śniadanie i dokańczasz przygotowywać i pakować lunch.

Ile czasu to zajmie? O której Twoi domownicy muszą wstać żeby ogarnąć siebie i swoje obowiązki?
I na koniec, co z rzeczy dla Ciebie ważnych może być zrobione rano, a co może być przełożone na wieczór? Jeśli masz katować się o 4 rano, mając wolne o 19:00, to może trening jednak zrobisz wieczorem?

Podsumujmy Twój poranek- wiesz już, o której masz wstać, co masz do wykonania, co musisz dokończyć z dnia poprzedniego, kogo za co masz rozliczyć, o której musisz wyjść z domu, żeby wszyscy zdążyli do pracy, przedszkola, szkoły.

Ktoś spojrzy i pomyśli, co za bzdury tu wypisuję. Czy jako uczennica/studentka nigdy nie spóźniłaś się na zajęcia, bo za długo rano się malowałaś, wybierałaś strój itp?

Dla wielu rodzin poranek jest koszmarem. Bieganie w koło jak kura z odciętą głową i krzyczenie na wszystkich dookoła, a syn zamiast zjeść śniadanie i się ubrać, korzysta z okazji, że nikt nie zwraca na niego uwagi i siedzi przed telewizorem.

Jak dobrze zaczniesz dzień, to będziesz mieć więcej energii i ochoty na resztę dnia.

To wiemy jak zacząć. Nie oszukujmy się, ale 99% porannych czynności jest tak powtarzalna, że bez trudu można wypisać je na kartce, powiesić na lodówce, aby wszyscy wiedzieli co mają robić.


Potem praca. Możemy, więc przeskoczyć 8 godzin... Oczywiście, że nie. Wiesz czym się zajmujesz, jaka jest specyfika Twojego zawodu, jak wygląda czas Twojej pracy i przerw. Zagospodaruj sobie przerwę na posiłki, spokojne wypicie wody, małe zresetowanie się. Przykładowo swojej przerwy obiadowej nigdy w całości nie spędzałam na posiłku. Zawsze zostawiałam sobie kilka minut na toaletę, umycie zębów i przygotowanie wody/kawy lub herbaty do biurka. Tak, pracując w korporacji myłam w pracy zęby. W szafce miałam małą kosmetyczkę, a w niej turystyczny zestaw szczoteczka, pasta i płukanka do zębów. Może ktoś widząc mnie myślał, że męczą mnie kobiece sprawy, ktoś inny, że idę się malować, ale ja miałam to gdzieś. Zresztą jeśli się tym przejmujesz, zawsze możesz sprawić sobie przezroczystą kosmetyczkę, żeby rozwiać wątpliwości i w sumie dać dobry przykład innym.

Powrót do domu rozpisujesz podobnie jak poranek. Kto odbiera dzieci, czy po drodze z pracy od razu robisz zakupy spożywcze itp. Wszystkie powtarzające się czynności wpisujesz na stałe, możesz część komuś powierzyć.

Zostało nam popołudnie i wieczór. Czy już wszyscy są po obiedzie, czy musisz odgrzać? Chwila odpoczynku z dziećmi, spacer lub od razu siadamy do odrabiania lekcji? Znowu ustalasz stałe elementy dnia, kto, co i kiedy. Możesz powiesić grafik na lodówce, wtedy wszystkim domownikom będzie łatwiej. Jeśli znasz swoje stałe zadania nie musisz ich wykonywać codziennie. Jeśli Ty i Twój mąż potrzebujecie do pracy wyprasowane koszule, to Ty lub Twój mąż, możecie poświęcić 40 minut, ustać raz i wyprasować rzeczy na cały roboczy tydzień. Obiady też można gotować na kilka dni do przodu.

Świadomość to podstawa. Jeśli jesteś świadoma swoich codziennych obowiązków, możesz usprawnić ich wykonywanie. Możecie z mężem tak podzielić się zadaniami, że dzieci będą dopilnowane, dom będzie dopilnowany i każde z Was znajdzie też czas na odpoczynek i własne pasje.

To nie jest proste, będzie wymagało poprawek i współpracy wszystkich domowników, ale to Twoje życie i musisz o nie zawalczyć.

sobota, 18 kwietnia 2020

Za kogo odpowiadasz?

Zaczynasz mieć większą ochotę do życia? Świetnie. Poukładanie dokumentów, a tak naprawdę spraw finansowych powinno Ci znacznie pomóc odzyskać kontrolę i nad sobą i nad swoim otoczeniem. Powinnaś czuć się silniejsza. Dlaczego? Ponieważ wiesz co Cię czeka. Wiesz co, kiedy, za ile i gdzie leży powiązany dokument. Daje to poczucie bezpieczeństwa i Tobie i Twoim bliskim.

Możesz lepiej zarządzać domowym budżetem i planować wydatki. Przykładowo wiesz, że w czerwcu jest zakończenie roku dwójki Twoich dzieci i oprócz stałych wydatków musisz przedłużyć polisę na mieszkanie. Zmywarka szwankuje i wiesz, że jest już po gwarancji. Zatem wakacyjny wyjazd zróbcie nie w czerwcu, ale w lipcu. Rozumiesz do czego zmierzam?

Teraz skoro potrafisz zapanować nad tym co posiadasz, możesz w lepszy sposób zaopiekować się tymi, za których jesteś odpowiedzialna.


Usiądź sobie wygodnie w ciszy i zastanów się za kogo jesteś odpowiedzialna? Kim się opiekujesz?
Najpierw w swoim najbliższym otoczeniu. Masz dzieci, psa/kota, mnóstwo roślin doniczkowych? Teraz komu pomagasz, kto nie mieszka z Tobą? Twoi rodzice, teściowie, dziadkowie, inni krewni, a może sąsiadka, której raz w tygodniu robisz zakupy?

Zastanów się i napisz na kartce jaka jest Twoja sytuacja.

I teraz doszliśmy do tego, co zapowiadałam w pierwszym poście. Na Instagramie, czy na Facebooku, czy jeszcze na Youtube/blogach jest pełno grup tematycznych, które próbują dać kopa do działania. Zacznij ćwiczyć, zrób remanent w domu, pozbądź się niepotrzebnych rzeczy, idź na szkolenie ....

No wszystko fajnie, ale jak jesteś w 8 miesiącu ciąży; masz trójkę małych dzieci urodzonych "rok po roku"; albo nawet jedno, ale to miesięczny noworodek; codziennie po pracy musisz pojechać do chorej mamy; czeka się ważny projekt w pracy wymagający zaangażowania po godzinach, to ciężko jest z dnia na dzień wcielić w życie nawet najsilniejsze postanowienie.

No to co w takiej sytuacji?

Musisz przygotować sobie plan działania. Czyli, najpierw zrób listę osób, za które jesteś odpowiedzialna. Teraz trudniejsza rzecz, wypisz ich potrzeby.

Podobnie jak w przypadku dokumentów zrób potrzeby codzienne, tygodniowe, roczne.

Przykładowo, gdy urodziłam córeczkę byłam kompletnie zagubiona w czasie. Całą dobę podporządkowałam swojemu dziecku. No przecież noworodek nie ma ustalonych pór snu, karmienie jest na żądanie, przewijanie tak samo, a jeszcze trzeba ponosić żeby zasnęło- czasem 30 min, czasem godzinę. Doszło do tego, że pierwszy posiłek jadłam dopiero po 15 jak mąż wrócił z pracy, wtedy też mogłam się umyć. O drzemce już nie śmiałam myśleć. Przez pierwszy miesiąc chodziłam jak zombi.

W końcu wzięłam zwykły zeszyt w kratkę i zaczęłam notować o której moje dziecko się obudziło, czy była brudna pieluszka, czy tylko mokra, o której jadło, kiedy i jak długo miała czas czuwania itp.
Dzięki temu po kilku dniach miałam podstawy do ułożenia planu dnia mojego dziecka. Nie był dokładny, bo jednego dnia córka jadła co dwie godziny, drugiego co kwadrans, ale pewne elementy były stałe, jak choćby werandowanie na tarasie.
Potem wypisałam jakie ma potrzeby, np. codzienne przyjmowanie witaminy D, kąpiel, codzienna zabawa rozwijająca poszczególne umiejętności, np. chwytanie.

Zauważyłam jakie są tendencje mojego dziecka i ułożyłam najpierw jej, a później nasz wspólny plan dnia.

I właśnie dochodzimy do sedna sprawy. Teraz zrób listę Twoich potrzeb. To już nawet nie jest wymyślanie nowych projektów- zaczynam ćwiczyć, zaczynam szlifować angielski; to zadbanie o siebie i swoje codzienne potrzeby. Potem wypisz, co chciałabyś dodatkowo robić.

Jeśli wypiszesz swoje obowiązki względem najbliższych oraz zobowiązania służbowe, będziesz mogła rozpisać sobie jak wygląda Twój dzień. Zobaczysz wtedy, gdzie są luki, jak możesz wszystko ze sobą pogodzić. Przykładowo planujesz ćwiczyć 5 razy w tygodniu. Oznacza to, że dwa dni masz na regenerację. Twoje dziecko w każdą środę ma zajęcia dodatkowe, na które musisz je zawieść i odebrać. Zamiast wściekać się, że znowu w środę nie dałaś rady poćwiczyć, ustal środę jako jeden z dni na regenerację.
Wtedy ćwiczysz poniedziałek, wtorek; środa luz i jedziesz z dzieckiem na zajęcia dodatkowe; czwartek, piątek ćwiczysz; sobota luz i robisz zakupy na cały tydzień, sprzątasz mieszkanie; w niedzielę robicie coś aktywnego całą rodziną- idziecie na długi spacer, jedziecie gdzieś na rowerach itp.

Oczywiście nie musi to być trening. Może chcesz w końcu nauczyć się szyć na maszynie. Może wykupiłaś jakieś szkolenie online i nie masz kiedy do niego zajrzeć. Może chcesz podszkolić się z angielskiego. Może chcesz robić domowe przetwory dla całej rodziny. Może planowałaś poukładać zdjęcia rodzinne i kilka wywołać, czy zrobić album. A może wreszcie chcesz posmarować twarz kremem i się wyspać.

A do czego było nam potrzebne miesięczne i roczne obowiązki? Jeśli wiesz, że za miesiąc Twoje dziecko ma szczepienie, to wcześniej musisz wziąć zastępstwo w pracy, czy dzień wolny. Jeśli za trzy miesiące musisz pojechać z mamą na kontrolę po operacji, to musisz dodatkowo znaleźć opiekę nad dziećmi. Nie mówiąc już o umawianiu innych rzeczy na te szczególne dni.

Znowu wracamy do budowania poczucia bezpieczeństwa, siły, wiary we własne możliwości.
Każdy z nas ma 24 godziny do dyspozycji i to od nas zależy jak je zagospodarujemy.

Porządkowanie dokumentów

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam mój sposób na organizację dokumentów. Wszystkie "papiery" dzielę na kilka kategorii głównych- mieszkanie, praca, dzieci, zdrowie, faktury i gwarancje. Każdą z nich dzielę tematycznie na podkategorie.

Przykładowo w kategorii praca mam kilka podkategorii- umowa o pracę, informacje z ZUS, PITy, kwity płacowe itp.

Następnie przygotowałam sobie koszulki, segregatory, pisaki, taśmę do oznaczania koszulek:




Następnie przygotowałam tytuły poszczególnych działów- dla ułatwienia późniejszego odszukiwania


oraz przegródki segregujące dokumenty według kolejnych podkategorii. Poniżej przykład do rachunków- są takie, które płacimy co miesiąc (czynsz, opłaty za internet i telewizję, abonament telefoniczny itp.)  oraz takie, które płacimy raz do roku, a które są bardzo ważne (ubezpieczenie mieszkania, samochodu, podatki od nieruchomości itd).


Teraz pozostaje już tylko cierpliwe czytanie każdego "papierka", każdej karteczki; układanie w poszczególnych podkategoriach i podpisywanie koszulek. 

Mówiąc szczerze zajęło mi to trzy popołudnia. Powstały cztery takie segregatory:


Jestem szczególnie zadowolona z ułożenia paragonów i faktur za zakupy, Niektóre z powodu gwarancji należy przechowywać 2-3 lata. 

Podzieliłam paragony (i ich kopie- sklepowe paragony blakną) na Odzież/ Obuwie/ Biżuteria/ Inne
W koszulce "Inne" znalazł się np. paragon za kask rowerowy.

Prawdziwym krokiem milowym była podkategoria "Wydatki mieszkaniowe", w których znalazły się koszulki: Elementy montażowe/ Płytki i panele/ Sprzęty RTV i AGD/ Meble/ Wyposażenie wnętrz.


Sumienne przejrzenie każdego dokumentu zajęło trzy popołudnia, ale naprawdę było warto. Mam już otwartą drogę do kolejnego kroku.